O czym każdy milioner wie - Okładka książki

O czym każdy milioner wie

    • nakład wyczerpany
    • Cena katalogowa: 18.40 zł;
    • Oprawa: miękka;
    • Format: 14,5 x 20,5 cm;
    • Data ostatniego wydania: 2003;
    • Nr wydania: I;
    Janusz Nawrocki
    NW-Mariusz Golak
    0
    1

    Dlaczego, posiadając zaplecze intelektualne oraz finansowe, nie udaje mi się osiągnąć sukcesu?
    Czy tylko nieliczni mogą marzyć o fortunie?
    O czym wie milioner, czego nie wiem ja?
    Gdzie tkwi tajemnica jego sukcesu?

    To tylko kilka pytań z wielu, na które odpowiedzi możemy znaleźć w tej książce, napisanej przez znanego psychologa – praktyka, autora wielu książek pozwalających zrozumieć potencjał naszego umysłu.

    Spis treści:
    WSTĘP….. 9
    ROZDZIAŁ I. JAK SPEŁNIAJĄ SIĘ MARZENIA….. 13
    A teraz…….. 13
    Drogi czytelniku!….. 15
    Moja randka z czartem….. 17
    Przyjaźń z podświadomością….. 24
    Pomocne afirmacje….. 27
    Siła wizualizacji i medytacji….. 30
    Pozytywne myślenie….. 40
    ROZDZIAł II. UTRACONE ZDOLNOŚCI….. 53
    Co potrafi człowiek….. 53
    Czy masz intuicję?….. 58
    Na przykładzie geniuszu….. 64
    Strumień wyobraźni….. 67
    Czym jest nlp?….. 70
    ROZDZIAŁ III. REGRESJA I PROGRESJA….. 75
    Dowiedzieć się dzięki hipnozie….. 75
    Przewidzieć liczby w totolotku – Nam się udało!….. 78
    Przewidzieć przyszłość ….. 83
    ROZDZIAŁ IV. TWÓJ SUKCES W BIZNESIE….. 95
    Neuroasocjacje….. 95
    Księga życia i sukcesu – ćwiczenie ….. 103

    Fragment:

    Tym z czytelników, którzy chcieliby nauczyć się właściwej współpracy z podświadomością, mogę zaproponować ćwiczenie o nazwie strumień wyobraźni. Przytoczone przeze mnie poniżej przykłady mogą pomóc w uzmysłowieniu sobie, jak potężną i wręcz nieograniczoną mocą charakteryzuje się ludzki umysł.
    Ćwiczenie to bazuje na odkryciu samego Alberta Einsteina, który stwierdził, że myślenie twórcze ma charakter spontaniczny i obrazowy. Potwierdza to ogromna ilość wynalazków, dzieł artystycznych i odkryć naukowych, które wyewoluowały z obrazów pojawiających się tylko na moment w umysłach geniuszy.
    Otóż w 1867 roku profesor chemii w Gandawie Friedrich August von Kekule zastanawiał się strukturą cząsteczek węglowodorów, a zwłaszcza nad benzenem (C6H6). Gdy pewnego razu zdrzemnął się w pracy, przyśniły mu się roztańczone atomy. Mniejsze ich grupki trzymały się jednak na uboczu – a mój duchowy wzrok wyostrzony już wieloma wizjami tego rodzaju dostrzegł teraz większe struktury o wielorakich układach, długie szeregi niekiedy ściślej dopasowane, a wszystkie pełznące i wijące się wężowym ruchem. Lecz nagle! Jeden z węży schwycił swój własny ogon i ten kształt zawirował szyderczo przed moimi oczami. Jakby porażony tym widokiem przebudziłem się – opisywał później swój sen naukowiec. Wizja ta uświadomiła Kekulemu, że węglowodory nie są strukturami otwartymi lecz zamkniętymi pierścieniami podobnymi do obrazu węża gryzącego własny ogon.
    Isaak Newton został poruszony obrazem spadającego jabłka, natomiast Einstein zastanawiał się, jakby to było, gdyby biec obok promienia światła z prędkością światła? Przez 10 lat bawił się tym i innymi pytaniami typu: przypuśćmy, że jedziesz na końcu wiązki światła i trzymasz zwierciadło przed twarzą. Czy widziałbyś swoje odbicie? I wszyscy doskonałe wiemy, do czego go to doprowadziło.
    Jako ciekawostkę chciałabym w tym miejscu przypomnieć kilka faktów związanych z badaniami mózgu Alberta Einsteina.
    Otóż w 1955 roku, przed śmiercią, 76-letni geniusz podarował swój mózg nauce nalegając nawet, aby wydobyto go z czaszki i poddano badaniom. Uczyniono to już w siedem godzin po jego śmierci. A gdy zważono i pomierzono okazało się, że nie różni się on od przeciętnych 1375-gramowych mózgów innych ludzi. Doprowadziło to do wniosku, iż intelekt nie jest związany z wagą ani z jego wielkością, bo nawet mózgi Neandertalczyków bywały znacznie większe od naszych.
    Mózg Einsteina pocięto na 240 części, każdą z nich sfotografowano i zatopiono w celuloidzie, umieszczono w formalinie i włożono do dwóch wielkich słojów. Przebywały one na Uniwersytecie w Pensylwanii, skąd przeniesione zostały później do laboratorium Wichita w Kansas. Ale nawet gdy od czasu do czasu wydobywano jakiś jego kawałek do badań, przez długi czas nic z nich nie wynikało.
    Dopiero w 1999 roku Sandra Witelson, profesor na wydziale psychiatrii i neurobiologii Uniwersytetu Mc Master w Hamilton, w stanie Ontario, postanowiła raz jeszcze zająć się tym tematem. Zanalizowała, pomierzyła fotografie i niektóre oryginalne bloki i porównała z 35 mózgami pochodzącymi od przeciętnych ludzi.
    I wtedy dopiero narodziła się sensacja! Pomiary wykazały, że płaty ciemieniowe, znajdujące się w tylnej, górnej części czaszki, w przypadku mózgu Einsteina, były wyraźnie, bo o 15% większe niż zazwyczaj, a także niespotykanie symetryczne na obu półkulach.
    A właśnie płaty ciemieniowe odpowiadają za przetwarzanie informacji wzrokowych, wypracowywanie koncepcji matematycznych oraz pojmowanie ruchu, czyli te trzy elementy, które są kluczowe dla rozumienia teorii względności.
    Sandra Witelson stwierdziła także, że normalnie głęboka bruzda Sylwiusza, oddzielająca płat skroniowy odpowiadający za słyszenie i mowę, od ciemieniowego i czołowego, u Einsteina niemal nie istniała. Wynikał stąd wniosek, iż komórki nerwowe nie miały przeszkody w tworzeniu rozległych połączeń
    między płatami i budowaniu w korze mózgowej wysoce zintegrowanej sieci. Brak bruzdy pozwala zrozumieć to, co geniusz mówił o swoim naukowym myśleniu: Wydaje się, że słowa nie mają znaczenia, jest skojarzeniowa gra mniej lub bardziej wyraźnych wyobrażeń typu wizualnego i mięśniowego.
    Logiczny wydaje się wniosek, że im większa jest część mózgu odpowiadająca za skojarzenia, tym bardziej może być wyrafinowana ich specyfika i rzadkość. Fakt ten sugeruje unikalność, czy wręcz niemożność występowania podobnych form myślenia u osób z przeciętnymi jej parametrami.
    Również lekarze badający mózg zmarłego w 1855 roku wielkiego matematyka, Karola Fryderyka Gaussa, spostrzegli u niego znaczny rozwój płata ciemieniowego.
    Techniką wywoływania twórczych obrazów posługiwał się także Thomas A. Edison, chyba najsłynniejszy w historii wynalazca i racjonalizator. Natomiast Albert Einstein najczęściej praktykował specjalną technikę mentalną, którą nazywał Głębokim Myśleniem. Obie te metody w rzeczy samej były bardzo do siebie podobne i są pierwowzorem Strumienia Wyobraźni.
    Zarówno Edison jak i Einstein siadali w fotelu trzymając w ręku kamień, i poddawali się senności oraz swobodnym skojarzeniom obrazowym, które to, podobnie jak obrazy senne, pojawiały się na ekranie wyobraźni. Skojarzenia te z czasem zaczynały wywoływać wyraźne obrazy, czyli hipnagogię. Trzymanie kamienia pozwalało nie zasnąć. Sen bowiem nie prowadził do twórczych wizji. A jeśli nawet zmorzył on osobę ćwiczącą, huk spadającego kamienia natychmiast powodował wybudzenie.

      • nakład wyczerpany
      ZAPISZ SIĘ