Uwierz w siebie - Okładka książki

Uwierz w siebie

Pochwała skrzydeł

  • nakład wyczerpany
  • ISBN: 83-7377-096-8;
  • Cena katalogowa: 19.80 zł;
  • Oprawa: miękka;
  • Format: 14,5 x 20,5 cm;
  • Data ostatniego wydania: 2004;
  • Nr wydania: I;
Janusz Nawrocki
NW-Mariusz Golak
0
1

Życie to wielowątkowa opowieść, której kolejne rozdziały dopisujemy sami. Od naszego nastawienia, entuzjazmu i zaangażowania zależy, czy wzbijemy się wysoko w górę i nauczymy realizować własne marzenia, czy też zniechęceni i pełni wątpienia będziemy z pokorą przyjmować to, co nam przynosi los. Lektura książki Elżbiety Liszewskiej uświadomi Ci, jak panować nad własnym losem i odpowiedzialnie kreować swoje życie. Nauczysz się, tak jak bohaterka książki, rozwijać skrzydła i wzbijać się ponad przeciętność. Zrozum, w jaki sposób możesz wykorzystać drzemiący w tobie potencjał intelektualny. Uwierz w swoją siłę i moc. Książka pomoże Ci odnaleźć własną drogę do akceptacji i spełnienia. Czasem wystarczy jeden impuls, by stać się zwycięzcą, który wygrywa na loterii najcenniejszy los: szczęście. Takim impulsem jest właśnie ta książka.

Fragment: Po raz kolejny spotkało mnie to samo. Joasiu to boli, to bardzo boli. Chyba już nigdy nie ułożę sobie życia. Nikt mnie nie kocha, już nikt mnie nie zechce. Te twoje cuda działają tylko przez chwilę, a potem jest znowu to samo. Ja nie umiem żyć! Nie mam siły żyć! – oskarżała Hanna. Pani doktor cierpliwie wysłuchała tyrady Hanny, po czym rzekła: – Nie ty jedna przychodzisz z pretensjami do świata, że nie działa tak, jak się tego spodziewałaś. Odpowiedz mi szczerze, czy cały czas robiłaś swoje? Czy afirmowałaś, czy wizualizowałaś, czy dziękowałaś za ten związek, czy akceptowałaś go, czy spełniał twoje oczekiwania? Czy ugruntowałaś swoje nowe przekonania? Nie. Hanna zaprzestała pracy nad sobą. Zeszyt z afirmacjami leżał w szufladzie, kaseta gdzieś się zgubiła. Wpadła w pułapkę pewności, że już wszystko przerobiła, że należy jej się! Podświadomość uknuła chytry plan dowiedzenia jej, że czary nie działają, bo ona, Hanna, nie zasługuje, jest niegodna i winna. – Joasiu, nie mam sił, poddaję się. Widocznie pisana mi samotność, nie zaufam już żadnemu mężczyźnie. – Pamiętasz, że nie ma zadań ponad siły. To co się stało, stało się po to, by pokazać ci, że nie przerobiłaś do końca poczucia własnej wartości i że w dalszym ciągu poszukujesz łotra, który cię ukarze i udowodni ci, że nie zasługujesz. Możesz teraz nadal użalać się nad sobą, oskarżać świat i Boga. Możesz także podnieść się po raz kolejny i wierząc, że jesteś godna szczęścia, próbować dalej. Nie mówię, że będzie łatwo, ale nikt tego nie obiecywał. Wróć do swoich afirmacji, dołącz do nich: kocham siebie i ufam swoim wyborom. Pisz, słuchaj nagrań, medytuj i przyjdź za tydzień. Kiedy uspokoisz się i wyciszysz, przystąpimy do dalszej pracy. Z Hubertem było mi całkiem dobrze – myślała. – Ale ile było w tym związku uczucia? Przecież nie o takim życiu marzyłam, bez wielkiej miłości. Nie było miłości, więc nie ma związku. Dlatego go straciłam? A może to nie strata? Dlaczego to stało się w taki sposób? Bo sama bym tego nie przerwała, nie miałabym sił i odwagi tego przerwać, jednak boję się być sama. Chaotyczne myśli, ale jednak prawdziwe. Tak, to wielka prawda, że wszystkie odpowiedzi są w nas, tylko trzeba umieć wsłuchać się w siebie. Hanna już wiedziała co znaczy żyć świadomie i świadomie kierować swoim życiem. Jeszcze raczkowała, wstawała i upadała Ale kiedy podnosiła się na nogi, widziała więcej. Pragnęła widzieć coraz więcej i więcej. Dlatego po każdym upadku wstawała coraz szybciej. Nie skupiała się na swoim bólu, ale na podnoszeniu się, niekiedy mozolnym. Chciała jak najszybciej nauczyć się chodzić, choćby to trwało i bolało. Czy obserwowałeś dzieci uczące się chodzić? Czy widziałeś, ile determinacji jest w ich próbach i wysiłkach? Ile pracy musi włożyć dziecko, aby nieudolnie dreptać! Cały świat bije wtedy brawo. Teraz świat bije brawo tobie, ale czy umiesz to zauważyć, skupiony na swoich porażkach? A może warto skupić się na podnoszeniu? Na kolana padaj tylko, kiedy dziękujesz Bogu za siłę i wytrwałość. Za siłę, aby wstawać, marzyć i aby iść do przodu. Hannę zaskoczyło pojawienie się myśli o Bogu. Jej realistyczne wnętrze nie uznawało Boga i jego kierowania światem. Teraz w dziwny sposób pojawiały się refleksje: Gdyby tak zaufać sile wyższej, znającej najlepsze rozwiązania? Nie szarpać się z życiem, nie żądać, po prostu być, trwać, wsłuchiwać się w głos duszy i iść za nim. Poczuła ogromną ulgę, ale zaraz potem zamęt. Jestem panią własnego losu, więc jak nagle zaufać i poddać się prowadzeniu! Mogę wszystko stracić, przegrać życie, jeżeli nie będę nieustannie czujna, jeżeli nie będę obejmować kontroli nad wszystkimi sprawami! Zamęt, zamęt, zamęt. Jednak wiedziała, że aby cokolwiek zrozumieć, należy pobyć przez chwilę w ciszy i skupieniu. Dusza. Czym jest dusza? Jest, po prostu jest. To niewidzialna część ciebie, to twoja mądrość, zdobywana przez wieki i coś, co łączy cię z całą mądrością wszechświata. Nie pamiętamy, że mamy duszę. Zabiegani, zmęczeni życiem nie mamy czasu, aby wsłuchać się w jej prowadzenie. Karmimy własne ego pieniędzmi i sukcesami, zapominając o pokarmie dla duszy. Przygniatamy ją codziennymi troskami i kłopotami, nie dajemy dojść do głosu. A gdybyśmy tylko posłuchali, ile pięknych myśli ma nam do przekazania, ile doskonałych rad, gdybyśmy tylko potrafili jej posłuchać… Gdybyśmy potrafili zaufać i uwierzyć, że dusza istnieje… Każdy człowiek ma duszę, istnieje, tak jak istnieje Bóg. Bóg i dusza przemawiają do nas językiem znaków. Boże, jeżeli jesteś, daj mi znak – pomyślała Hanna. – Daj mi znak, że mam duszę, że mogę jej zaufać i poddać się twojemu prowadzeniu. Nagle poczuła ogromną, nieprzepartą ochotę, aby zjeść coś słodkiego, najlepiej torcik orzechowy. Padało, ale chęć na torcik była silniejsza. Wyszła do cukierni. Paskudna pogoda – pomyślała. – Psa by nie wygonił, że też zachciało mi się… I nagle huk, pisk opon, wszystko wiruje. Ktoś nachyla się nad Hanną: Nic się pani nie stało? Jestem lekarzem, nazywam się Beata Dusza. Jak mogę pani pomóc? Nie, fizycznie nic jej się nie stało, drobne potrącenie przez samochód. Wstała o własnych siłach, bez siniaka i zadrapania. Wstała pełna spokoju i pewności: A jednak istniejesz, dziękuję, dziękuję, dziękuję. W domu postanowiła podjąć rozmowę z tym, czego nie widzi, ale przecież czuje. Co ze mną jest? – myślała – Ja, taka realistka, odkryłam nagle Boga i duszę, odnalazłam nowy język porozumiewania się. Czy to znaczy, że teraz mam porzucić wszystkie mrzonki o szczęściu miłości, sukcesie i pieniądzach? Hanna miała przyjaciela astrologa, który twierdził, że wszystko zapisane jest w gwiazdach. I każde wydarzenie występuje po to, abyśmy się rozwijali i szli dalej. O ile tego nie zrobimy, będziemy nieskończoną ilość razy przeżywać podobne sytuacje, aż do skutku. Mówił także o przejściach astralnych. Podobno jesteśmy teraz na przełomie dwóch epok astrologicznych, pomiędzy erą Ryb a erą Wodnika. Każda z nich trwa około 2000 lat, a granice pomiędzy epokami są dość mgliste. Czas przełomu wpływa na to, co będzie się działo w ciągu nadchodzących 2000 lat. Tak na przykład, ostatni przełom – Baran/ Ryby – przypadł na początek chrześcijaństwa. Okres ostatnich dwóch tysiącleci to czas dualizmu, jak na ilustracji zodiakalnych Ryb, każda ciągnie w swoją stronę. Dualizm ten przejawił się między innymi w rozdzieleniu ducha i ciała, duch był istotą wyższą nad ciałem; przeciwstawieniu dobra złu – Boga diabłu; w stosunkach patriarchalnych. Dominującą cechą epoki Wodnika będzie równość, to koniec z biegunowością, z rozdzielaniem duchowości od fizyczności. To koniec z myśleniem, że nie można mieć wszystkiego – dojrzałej i rozwiniętej duszy oraz pieniędzy, sukcesu i szczęścia osobistego. Przypominała sobie dyskusje o stosunku ludzi do religii w obu epokach. O herezjach, prześladowaniach i wojnach religijnych minionej epoki oraz o medytacjach i tolerancji religijnej ery Wodnika. Zrozumiała, że do jej logicznego umysłu Bóg przemawia logicznymi, naukowymi argumentami. Zrozumiała że można mieć zdrowe ciało, szczęśliwy związek, dobrobyt, doskonałą pracę i rozwijać się duchowo. Im będę szczęśliwsza i bogatsza, tym więcej mogę dać od siebie innym, pomóc im, aby stali się bogatsi i szczęśliwsi – robiąc coś dla siebie, robisz dla innych – to było kolejne rewolucyjne odkrycie, utwierdzające Hannę w nowych przekonaniach. Postanowiła do swojej codziennej pracy włączyć modlitwy i rozmowy z Bogiem. Nie te klepane na pamięć, ale te wychodzące z głębi serca. Zawsze wiedziała, że należy modlić się o coś. Nigdy wcześniej nie przyszło jej na myśl, że modlitwą może być podziękowanie. Podziękowanie za to, co wydarzyło się dzisiejszego dnia, za wielką przemianę i chęć życia. Dziś uwierzyła, że wszystko co się wydarza, ma swój sens, ma swój cel. Postanowiła modlić się swoim życiem, rozwojem. Modlić się poprzez pracę i miłość, radość i wzruszenie, śmiech i łzy, poprzez odczuwanie, że jest jednością z Tym, do kogo się modli.

  • nakład wyczerpany
ZAPISZ SIĘ